>

niedziela, 20 marca 2016

Włosowy ulubieńcy ostatnich miesięcy | Włosy długie, wysokoporowate.

Dwudziesty dzień miesiąca, a ja dopiero piszę pierwszego posta. No cóż, nagrody za najlepszą blogerkę roku z pewnością nie dostanę. Jednak mimo wszystko od czasu do czasu mam ochotę o czymś napisać i przecież nikt mi raczej tego nie zabroni! W dzisiejszym poście opowiem Wam o kilku ulubionych produktach do włosów, które z pewnością zostaną ze mną na dłużej, ponieważ sprawdzają się świetnie.


W ostatnich miesiącach stoczyłam prawdziwą walkę o moje włosy, ponieważ zima, stres i wiele innych czynników przyczyniło się do tego, że zaczęłam je tracić w nadmiarze. Do tego stopnia, że spędzało mi to sen z powiek. Jednak myślę, że obecnie udało mi się ten problem zażegnać i chciałabym doradzić coś osobom, które też przez to przechodzą.


Tangle teezer jest już ze mną od dobrych kilku lat, a w zeszłym tygodniu sprawiłam sobie nowy egzemplarz, ponieważ moja stara szczotka zdecydowanie już się wysłużyła. Taka nowiutka sprawdza mi się jeszcze lepiej i na nowo odkryłam do niej moją miłość! Olej Rycynowy znany jest niejednej włosomaniaczce, ja jednak bałam się go, bo słyszałam jak ciężko jest go zmyć. Jednak, gdy mój problem ze skórą głowy sięgnął zenitu, wreszcie zdecydowałam się po niego sięgnąć. Nie stosuję go solo, a w mieszance/masce, która została mi polecona. Uważam, że to właśnie ta mikstura ostatecznie powstrzymała wypadanie, dlatego z pewnością napiszę Wam o tym obszerniejszy post. Jedwab w płynie z Green Pharmacy stosuję aby zabezpieczyć końce przed rozdwajaniem. Tutaj nie jestem w stanie stwierdzić czy faktycznie pomaga, ale lubię wierzyć, że tak, a jest bardzo tani i łatwo dostępny.


Szampon dodający objętości z Yves Rocher to moje odkrycie ostatniego czasu. Już nie pamiętam kiedy miałam tak dobry szampon dla mojego typu włosów. Dodaje im objętości, świetnie się pieni, łatwo spłukuje, nie obciąża ich, nie wysusza wrażliwego skalpu, jest tani i łatwo dostępny - no ideał! Odżywka bez spłukiwania Gliss Kur to z kolei mój ulubieniec od lat, jestem już bliska wykończenia drugiego opakowania, a są one baaardzo wydajne. Pomaga mi rozczesać włosy po kąpieli, dodaje blasku i piękny zapach też raczej nie przeszkadza. O tabletkach Biotebal usłyszałam pierwszy raz kiedy poleciła mi je moja fryzjerka, gdy żaliłam się na moje problemy z utratą włosów. Później szukając opinii na ich temat przekonałam się, że są one bardzo popularne i polecane wśród blogerek. Kończę już moje drugie opakowanie i wierzę, że razem z miksturą o której pisałam Wam wcześniej, to właśnie one pomogły mi też wyeliminować mój problem.


Maska do włosów Crema al Latte też towarzyszy mi już od dość dawna. To ogromne opakowanie wystarcza spokojnie na kilka miesięcy użytkowania. Nie żałuję jej sobie i używam przy każdym myciu zamiast odżywki, nakładam ją na włosy na około 5 minut i spłukuję, dzięki temu mam pięknie błyszczące i dociążone włosy. No i na sam koniec, srebrna płukanka z Cameleo. To już taki gadżet, którego nie używam zbyt często, ponieważ przesusza włosy. Jednak mając ombre raz na jakiś czas potrzebuję "oziębić" mój kolor, kiedy zrobi się zbyt żółty. 

I to tyle, nie używam zbyt wielu kosmetyków, bo uważam, że jeśli chodzi o włosy to co za dużo to nie zdrowo. Kiedyś ograniczałam się tylko do szamponu i odżywki bez spłukiwania i moje włosy były w dobrej kondycji. Teraz muszę jednak być bardzo uważna przy doborze tych kosmetyków, bo o ile wypadanie zostało zatrzymane, to teraz bardzo chciałabym aby jednak część utraconych włosów odrosła i przyglądam się uważnie mojej głowie w poszukiwaniu baby hair. 
Macie jakieś sprawdzone specyfiki w walce z wypadaniem włosów?
Chętnie posłucham jakiś sugestii.
Całuję,
Iga.

sobota, 27 lutego 2016

Instamix #1 - Luty w zdjęciach.

Muszę się Wam przyznać, że chyba zdradziłam bloga dla Instagrama. Jestem totalnie uzależniona od tej aplikacji i niemal codziennie dodaję tam posty. Dzisiaj przygotowałam krótką relację w zdjęciach z lutego. Jeśli chcecie mnie tam obserwować, to zapraszam - themakeupdrawers

 ulubiona pomadka miesiąca - tłusty czwartek
nastrój na winko - olej kokosowy kosmetykiem idealnym

poranna kawusia - luty
dziewczyna z pociągu - dzień kota 

zakupy w Super-Pharm - śniadanie na wypasie u mamusi
poranne bieganie - moja baza 

pracujemy nad formą - marzę o podróżach
jesienne pomadki, out! - spakowana na podróż

A Wy lubicie Insta? 
Ja uwielbiam go przede wszystkim za to jak szybko mogę nawiązywać tam z Wami kontakt i dowiadywać się nowych rzeczy. 

czwartek, 18 lutego 2016

Luty | Aktualizacja włosów + dużo zdjęć.

Hej kochane! Czy u Was pogoda też jest tak nieznośna? We Wrocławiu od początku tygodnia panuje taka szaruga, że nie mam na nic sił i ochoty. Nie chcę marudzić, ale przy takich warunkach atmosferycznych nawet największy optymista by nie wytrzymał! Dziś mam dla Was krótką aktualizacją włosową, a w przyszłym tygodniu spodziewajcie się posta z dokładnym opisem ich pielęgnacji i produktów jakich używam.

Od ostatniej aktualizacji miały miejsce dwie bardzo poważne zmiany. Przede wszystkim podcięłam końce o dobre 7-10cm. Pomimo wielu komplementów na temat moich długich włosów na Instagramie, uważałam, że jednak przyda im się cięcie. Na tych zdjęciach minęły już dobre dwa tygodnie od wizyty u fryzjera, więc nie wyglądają aż tak świeżo jak pierwszego dnia. Niestety trafiłam na bardzo złą fryzjerkę. Gdyby był to fryzjer w większym mieście to z pewnością bym Was przestrzegła, jednak był to salon w bardzo małym rodzinnym mieście i myślę, że szanse, że któraś z Was się tam zakręci jest raczej nikła ;) Moje końce są całe poszarpane i nie są obcięte na prosto, tak jak chciałam. W niektórych miejscach włosy w ogóle nie były obcięte na równo i miałam kilkucentymetrowe odstające na długości pasma które sama musiałam podciąć. Pierwszy raz miałam do czynienia z czymś takim. Już od kilku lat nie "płaczę" przy wizytach u fryzjera i nie jestem zbyt wymagającą klientką, jednak to doświadczenie bardzo mnie rozczarowało. 
Kolejną sprawą są moje problemy z wypadaniem włosów i suchą skórą głowy. Do tej pory nie udało mi się problemu wyleczyć, jednak zauważyłam minimalne zmniejszenie ilości wypadających włosów. W międzyczasie zrobiłam też badania krwi i okazało się, że niestety ale najprawdopodobniej mam problemy z tarczycą co może być główną przyczyną wypadania. W przyszłym tygodniu planuję powtórzyć badania. Także przestrzegam Was dziewczyny, jeśli borykacie się z takimi problemami zbyt długo i żadna pielęgnacja nie pomaga, to przebadajcie się! ;)
I to tyle, post wyszedł wyjątkowo marudny, dlatego już więcej nie będę pisać i zostawię Was z całą masą zdjęć ;)