Wrzesień dobiega końca czyli czas na mój ulubiony post, ulubieńców! Ten miesiąc był dla mnie tak pracowity, że w sumie to jestem zadowolona, że się już skończył. W ciągu najbliższych dni czeka mnie przeprowadzka i pierwsze zajęcia na studiach magisterskich, jestem mega podekscytowana! No ale nic, ulubieńcy!
Essie 'Bahama mama' - świetny kolor przejściowy, idealny na początek jesieni. Gościł na moich paznokciach dosyć często w tym miesiącu, tylko ubolewam nad faktem, że nie wytrzymuje na paznokciach tak długo jak Fiji. Jego trwałość jest jak u standardowego lakieru, 3-4 dni. No ale kolor jest tak wyjątkowy, że mu to wybaczam.
Cienie do powiek Inglot (kolory: 393 i 337) - bardzo delikatne kolory, które są idealne na co dzień. Kiedy rankami w tym miesiącu nie miałam czasu zastanawiać się nad makijażem, nakładałam ten duet i miałam pewność, że wytrzyma na moich powiekach nawet te 11h, które czasem byłam poza domem. Jakość cieni Inglota jest jednak nie do pobicia.
Catrice - 070 Mud Spencer & Coralle Hill - o tej paletce pisałam więcej tutaj. Po tych wakacyjnych upałach tęskniło mi się strasznie za cieniami do powiek. Także we wrześniu oscylowałam non stop między paletką Inglot a tą.
Flos-Lek Żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i herbatą - o nim szykuję dłuższą recenzję, ale po miesiącu używania zdecydowanie musi trafić do ulubieńców. Przez wstawanie wcześnie rano moje oczy były strasznie spuchnięte i w poszukiwaniu ratunku kupiłam mój pierwszy w życiu krem pod oczy. Przyniósł mi niesamowitą ulgę i teraz już nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez niego.
Nivea Lip Butter Raspberry Rose - te masełka uwielbiam już od dawna, dopiero co wykończyłam dwa inne słoiczki i zasłużyłam sobie na zupełnie nowy. Ile szczęścia daje taki pełny, nowiutki egzemplarz! Na dodatek pachnie jak mamba i świetnie sprawdza się w pielęgnacji ust tymi coraz zimniejszymi dniami.
I to tyle. A co było Waszymi ulubieńcami we wrześniu?
Też wracacie na uczelnie w tym tygodniu?:)