piątek, 8 stycznia 2016

Słów kilka o moich włosach, czyli pierwsza aktualizacja początkującej włosomaniaczki.

Hej! Dzisiejszym wpisem chcę rozpocząć nową serię na blogu, w której będę podsumowywać zeszły miesiąc w pielęgnacji włosów oraz pokazywać Wam zmiany w ich kondycji. Jako, że nigdy wcześniej nie mówiłam o mojej czuprynie, to dzisiaj zrobię tylko takie krótki wstęp o typie włosów, ich historii, oraz podzielę się z Wami zdjęciami. Mam nadzieję, że seria przypadnie Wam do gustu.


A więc, krótka historia moich włosów. Od zawsze miałam długie, cienkie włosy w kolorze ciemnego blondu. Tylko raz w życiu doszłam do wniosku, że mam ich dosyć i ścięłam je do długości za ucho. Szybko jednak tego pożałowałam i od tamtej pory już zawsze je zapuszczałam.
Nigdy nie miałam z nimi problemu, dlatego stosowałam zasadę "im mniej tym lepiej". Moja pielęgnacja ograniczała się wtedy tylko do szamponu (obojętnie jakiego) i okazjonalnie odżywki. Problemy zaczęły się pojawiać kiedy przeprowadziłam się do Wrocławia i już od dobrych 3 lat walczę z powracającym łupieżem, który według mnie w dużej mierze spowodowany jest twardą wodą jaka tutaj jest. Jednak nie wykluczam też innych czynników. 
Na początku udawało mi się go zaleczyć szamponami Head&Shoulders. Później przestały one wystarczać, a więc przerzuciłam się na ciężki kaliber - Nizoral. Do tej pory wracam do niego okazjonalnie kiedy już nic nie pomaga. Niestety tej jesieni problem nasilił się jeszcze bardziej, a z mojej bujnej do tej pory czupryny, włosy zaczęły wypadać w zastraszającej ilości. Wtedy odkryłam włosomaniaczki. Krok po kroku nauczyłam się znaczenia takich, do tej pory obcych mi zwrotów, jak: SLS, olejowanie, kremowanie włosów, laminowanie itd. Teraz moja świadomość w ich pielęgnacji jest znacznie większa, niestety problem nadal nie został w 100% zażegnany. Właśnie dlatego postanowiłam, że prowadzenie dziennika, w którym będę podsumowywać reakcję skalpu na poszczególne kosmetyki, może być dobrym rozwiązaniem. 
Aktualnie myję włosy co 3-4 dni, po każdym myciu stylizuję je za pomocą prostownicy (staram się robić to z umiarem, tylko żeby opanować puszenie przy grzywce, więc proszę nie krzyczcie na mnie, wiem że nie powinnam). Trzy miesiące temu sprawiłam sobie też ombre, które uwielbiam,  niestety nie pomogło to moim i tak zmaltretowanym włosom. 
No i to chyba tyle, dajcie znać jeśli jeszcze coś Was interesuje lub jeśli macie jakieś rady, a teraz zostawiam Was ze zdjęciami.




P.S. Wiem, że końcówki są w opłakanym stanie. W najbliższych tygodniach planuje je podciąć. Jeśli znacie jakiś dobry salon fryzjerski we Wrocławiu, który nie zrujnuje mojej studenckiej kieszeni, to proszę dajcie znać.
Całuję, Iga

16 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci ich, są piękne i wyglądają na zdrowe :)
    Pozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje włosy są piękne i wywarły na mnie super wrażenie, mimo Twoich zarzaleń :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może faktycznie trochę ponarzekałam za bardzo ;D Ale kiedyś były w jeszcze lepszym stanie dlatego teraz ciężko mi się przestawić :(

      Usuń
  3. Ładne masz włosy ;) Również ostatnio bardziej świadomie zaczęłam dbać o włosy, zobaczymy co z tego wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie zrobione ombre :) No i Twój naturalny kolor jest piękny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz piękne włosy! Zazdroszczę! :) I witaj w klubie - po przeprowadzce do innego miasta moja skóra głowy zwariowała, woda tam jest okropna i już nie wiem co robić, żeby załagodzić ten problem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja od zawsze miałam bardzo długie włosy, ale widzę że lepiej wyglądam w krótszych. Odkąd je obcięłam już nie wyobrażam sobie ich zapuścić do długości jaką miały kiedyś. Teraz mam włosy trochę dłuższe niż do ramion, są zdrowe, lśniące, a jedyny problem jaki z nimi mam, to to że szybko się przetłuszczają. Poza tym uwielbiam je pod każdym względem :)

    Ps. Masz przepiękne włosy i nawet sobie nie wyobrażam jak mogłaś mieć długość za ucho! Nie rób tego nigdy więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne ombre! Na końcówki polecam olej kokosowy. Z resztą nie tylko na końce, ale i na całe włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używam i uwielbiam! :) Jest to jedna z niewielu rzeczy która potrafi mi pomóc na podrażnioną skórę głowy :)

      Usuń
  8. Ha! Najtańszy fryzjer który skróci włosy tyle ile potrzebuję- mama ;-) Właśnie tyle co podcięła mi końce a raczej puch ;)
    Masz piękny kolor włosów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam młodsza to zawsze babcia mi podcinała włosy! ;D Ale teraz jak już mam obsesję na ich punkcie to jednak wolę się przejść raz na jakiś czas do salonu :)

      Usuń
  9. Bardzo podoba mi się to ombre! Mnie samą bardzo kusi, ale boję się zniszczeń i na razie jeszcze się nie zdecydowałam ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz śliczne włosy! Ja miałam też robione ombre,ale na włosach do łopatek. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że u mnie wyglądało to bardzo żółto... jednak tylko ja miałam takie wrażenie. Teraz rozjaśniłam całkiem włosy na blond, a raczej wyższe ombre zrobiłam i bardziej mi się podoba, chociaż Twój odcień to dla mnie mistrzostwo! teraz przy odświeżaniu koloru u swojego fryzjera, pójdę z Twoim zdjęciem xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, sprawiają mi one wielką radość.
Zapraszam też do obserwowania, jeśli spodoba mi się Twój blog to odwdzięczę się tym samym!