Do Yves Rocher kiedyś chodziłam jedynie po gotowe prezenty dla moich koleżanek, aż pewnego razu przemiła Pani ekspedientka namówiła mnie do założenia karty członkowskiej... i przepadłam! Jako prezent powitalny dostałam maskarę Sexy Pulp - co o niej sądzę?
Na początku nie oczekiwałam od niej wiele biorąc pod uwagę, że jest to prezent, który dostaje każda osoba zakładająca kartę członkowską w salonie Yves Rocher. Jednak gdy odkryłam, że jej cena regularna to aż 57zł, to szybciutko zmieniłam do niej podejście i moje oczekiwania wzrosły!
Opakowanie: Według mnie niezbyt się w tej kwestii popisali. Jest zwykłe, plastikowe, z napisami (które na szczęście są bardzo trwałe i nie znikają). Jest też dosyć masywne i zajmuje sporo miejsca w kosmetyczce.
Szczoteczka: Dosyć wymyślna, o kształcie przypominającym klepsydrę. Bardzo duża, co dla niektórych może stanowić problem - dodatkowo na jej końcu zbiera się sporo produktu, którym łatwo się ubrudzić jeśli nie będziemy uważne.
Formuła: Raczej gęsta, nie zmienia się podczas użytkowania. Maskara długo nam posłuży, ja swoją mam już ok. 3 miesiące i ma się znakomicie.
Jak nazwa wskazuje, jest to tusz pogrubiający, czyli taki jaki najbardziej lubię. Dzięki dużej ilości włosków na szczoteczce i gęstej formule idealnie się w tej roli sprawdza. Może odrobinę sklejać rzęsy, jednak tylko jeśli zależy nam na takim efekcie. Nie odbija się na powiekach i zostaje na rzęsach cały dzień - nie zauważyłam ani razu żeby się kruszył. Przy czym nie mam najmniejszego problemu z demakijażem oczu, każdy płyn micelarny bez problemu sobie z nim poradzi. Jedyny minus to wymyślna szczoteczka, którą łatwo zrobić sobie kuku kiedy o poranku gdzieś pędzimy i nie mamy czasu na dokładną aplikację.
Efekt na moich rzęsach po dwóch warstwach
Ostatecznie jestem z niej bardzo zadowolona, jest idealna na co dzień. Jednak cena jak dla mnie jest zbyt wysoka i brak mi efektu wow, wobec tego wątpię czy jeszcze kiedykolwiek się na nią skuszę.
A jak u Was? Też uwielbiacie Yves Rocher i trafiła Wam się ta maskra?
Zastanawiam się jak poradziłaby sobie z moimi rzęsami ;)
OdpowiedzUsuńteż mam ta maskarę, niestety mnie skleja rzęsy, średnio mi się podoba...
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jej używać ;) Ale jestem ciekawa jak spisałaby się u mnie, jako gratis chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńNiestety za dużymi szczoteczkami nie przepadam, ale podziwiam efekt na Twoich rzęsach :)
OdpowiedzUsuńMam ją :)
OdpowiedzUsuńEfekt jaki daje bardzo mi odpowiada ale zaczęłam jej używać w największe upały i wtedy bardzo się rozpływała w ciągu dnia. Zobaczę jeszcze w trakcie chłodniejszych dni :)
Jestem ciekawa jakby się sprawdziła na moich rzęsach :)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta szczoteczka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o niej same pozytywne opinie, ale jeszcze nie używałam, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNiestety szczoteczka nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńJa jestem zwolenniczką sylikonowych szczoteczek :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, jak na tą cenę to mogliby się bardziej postarać, a szczoteczka zdecydowanie odstrasza!
OdpowiedzUsuńJa mam jej juz chyba 4 opakowanie, odkryłam ją dzieki próbce w glossyboxie - dla mnie ideał :))
OdpowiedzUsuńOtrzymałam wraz z mamą takie dwie maskary gratis podczas dokonywania pierwszych zakupów - ja robiłam zakupy w Krakowie mama zaś w naszym mieści bo otwarli Yves Rocher - jeszcze jej nie testowałam natomiast moja mama tak - używa regularnie i jest bardzo zadowolona. =)
OdpowiedzUsuńCiekawy kosmetyk. ja nie mam szczęścia do kosmetyków z YR.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za bardzo skleja rzęsy i raczej się nie do niego nie przekonam :(
OdpowiedzUsuń+ Obserwuję
Wpadnij do mnie i zostaw komentarz, dodaj do obserwowanych
http://silkybomb.blogspot.com
Stosuję ją już od wielu miesięcy, to mój numer jeden wśród maskar!
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na thebeautyislovely.blogspot.com :)
Efekt jest fenomenalny <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i pewnie wypróbuję :)
jak za taką cenę to szału nie robi, ale źle też nie wygląda:)
OdpowiedzUsuńW sumie całkiem nieźle wygląda na rzęsach, może kiedyś spróbuję.
OdpowiedzUsuńnawet ok wygląda,ale tak jak mówisz nie ma tego "wow" jak za taką cenę
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze żadnego tuszu z tej firmy ☺
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy żadnej maskary z YR, ale rzęsy wyglądają fantastycznie !
OdpowiedzUsuńCena trochę zabójcza gdyż u mnie maskara z Essence daje lepszy efekt ;)
OdpowiedzUsuńMnie też się teraz trafił ten darmol,ale jeszcze jej nie używałam-czeka na swoją kolejke!W sumie jak zobaczyłam ile ona normalnie by kosztowała to też bym tyle za mascare nie dała ;) Dobrze wiedzieć,że nie jest bublem :D
OdpowiedzUsuńNie miałam tego tuszu,ale jego działanie jakoś specjalnie nie robi na mnie wrażenia...
OdpowiedzUsuńJa mam takie marne rzęśy , że nawet tuszu na nie szkoda ;(
OdpowiedzUsuńpodobną szczoteczkę miał tusz Astro seduction, koszmarna, można sobie nią oczy powybijać
OdpowiedzUsuńpatrząc na cenę to maskara wypada bardzo przeciętnie z tego co widzę na zdj :)
OdpowiedzUsuńTeż ją kiedyś dostałam, wybrałam kolor granatowy i tak się z nią polubiłam, że za jakiś czas zakupiłam ponownie w promocji -50%. Jest świetna na co dzień, ale standardowa cena zdecydowanie przesadzona.
OdpowiedzUsuń