niedziela, 15 lutego 2015

Rimmel | 002 Smokey Brun

Dzisiaj mam dla Was recenzję cieni, które większość z Was kojarzy. Od bardzo dawna dostępne są w szafach Rimmel i pewnie wiele dziewczyn ma je w swojej kolekcji. Jednak nie wiedzieć czemu rzadko ktoś o nich wspomina, więc postanowiłam się wyłamać ;)

Dostępność: Rossmann, Drogeria Natura, Super-Pharm, Hebe, Drogerie internetowe
Cena: 30,99zł
Pojemność: 4,2g

Cienie te są ogólnodostępne co jest ogromnym plusem, jednak moim zdaniem cena w porównaniu do ich gramatury nie wychodzi zbyt korzystnie. Dla porównania, pojedynczy cień Essence ma aż 2,5g i kosztuje tylko 7zł. Na szczęście produkty Rimmel bardzo często są w promocji, np. teraz możecie kupić tą małą paletkę za niecałe 25zł w Rossmannie. Ja moją kupiłam w promocji -50% co oczywiście opłacało się najbardziej.


Kolory: Dostępnych jest wiele wariantów kolorystycznych, według mnie większość z nich jest bardzo ładna. Wszystkie cztery cienie są o wykończeniu perłowym, jednak jest to wykończenie bardzo eleganckie i nie ma w nich brokatu, który nie jest zbyt przyjazny w codziennych makijażach. Paletka ta jednak nie jest samowystarczalna, ponieważ nie mamy ani jednego matowego odcienia.

Formuła: Tutaj mam najwięcej zastrzeżeń. Niestety cienie są bardzo twarde. Dosłownie żal mi moich pędzeli, że muszę je tak maltretować. Ciągłe ścieranie ogromnej ilości cienia aby uzyskać jakikolwiek pigment bardzo zmniejsza ich wydajność. Najlepiej sprawują się dwa najjaśniejsze kolory, jednak też muszę zanurzać w nich wielokrotnie mój pędzel aby pokryć całą powiekę. Najciemniejszy brąz według mnie nie nadaje się do niczego. Rozprowadza się nierównomiernie, a jeśli chcemy go rozblendowować to właściwie znika. Przez nakładanie go więcej i więcej możemy sobie tylko zrobić plamy. Jaśniejsze kolory utrzymują się na powiece dobrze przygotowanej, z bazą, cały dzień. Natomiast jeśli próbowałam nakładać je na dolną powiekę (gdzie zazwyczaj nie mam bazy) to bardzo szybko znikały.  Nie zauważyłam osypywania się, ale tyczy się to tylko jaśniejszych kolorów, ponieważ ciemniejsze są raczej słabej jakości i nie używam ich często .

Opakowanie: Na plus jest bardzo ładna powierzchnia w kratę. Jest też bardzo kompaktowe i można łatwo zabrać je w podróż. Ale mamy tutaj też sporo minusów; jest to raczej słabej jakości, cienki, tani plastik. Cienie są o zbyt małej powierzchni i ciężko je wydobyć większym pędzlem. Dołączony mamy aplikator, który ja użyłam raz czy dwa, ale ogólnie nie jestem fanką takich pacynek.


Aby zrobić swatche musiałam kilkakrotnie dokładać więcej cienia na dłoń (ok. 2-3 razy) 



Ostatecznie nie jestem z tych cieni zbyt zadowolona. Pigmentacja jest raczej słaba, a szkoda bo kolory są przepiękne. Dla osoby początkującej może być to bardzo fajna alternatywa. Jednak odradzam kupowanie ich za cenę regularną, byłabym bardzo zła jeśli kupiłabym coś o tak wątpliwej jakości za ponad 30zł. 

A Wy co sądzicie o tych paletkach?


czwartek, 12 lutego 2015

Projekt denko | Styczeń 2015.

Po dwóch tygodniach nieobecności, nareszcie mogę wrócić do blogowania! Juhu! Sesja nieźle dała mi w kość, ale na szczęście to już koniec, uff. A więc dziś przychodzę do Was z odrobinkę spóźnionym styczniowym denkiem.

Zasady;
Produkt bardzo mi się spodobał, z pewnością kupię go kiedyś ponownie.
Średniak, być może kiedyś do niego wrócę.
Rozczarowanie, z pewnością nigdy ponownie go nie kupię.

Yves Rocher Expert Repair, Mleczko odbudowujące do skóry bardzo suchej - dostałam je jako prezent do innego zakupy. Miało piękny zapach i bogatą konsystencję, jednak cena jest jak dla mnie zbyt wysoka.

The Body Shop, Body Scrub, zapach mango - miniaturka, którą dostałam w zestawie. Zapach był boski, jednak peeling był jak dla mnie zbyt delikatny, momentalnie rozpuszczał się w wodzie. Był też przez to mało wydajny.

Nivea, Lip Butter, Raspberry Rose - to już mój trzeci zużyty słoiczek. Uwielbiam te masełka za zapach i ulgę jaką dają ustom. Jednak szczerze powiedziawszy na dłuższą metę wcale nie pomagają moim przesuszonym ustom i chyba już do nich nie powrócę.

Maybelline. Babylips, Mint Fresh - recenzję całej serii Babylips znajdziecie tutaj. Ta wersja była całkiem przyjemna, jednak tak samo jak Nivea nie pomogła moim przesuszonym ustom.

Avon, maskara AeroVolume - wyrzucam praktycznie nową maskarę. Dawno nie trafiłam na takiego bubla. Od pierwszego użycia wydawała się wyschnięta jak stara, zużyta maskara. Osypywała się jak szalona, a szczoteczka zupełnie nie przypadła mi do gustu. Brrr.

Rimmel, Scandaleyes Waterproof Kohl Kajal, kolor 001 black - świetna kredka na linię wodną, bardzo miękka, bardzo czarna. Jednak temperowanie jej to jakiś koszmar, mam dwie temperówki i żadna nie dawała sobie z nią rady bez ciągłego łamania kredki. Może macie jakąś dobrą temperówkę do polecenia?


L'Oreal, Skin Perfection, Serum - moje cudo! Widziałam, że już jest dostępne w Polsce, także z pewnością do niego wrócę. Moja recenzja serum i kremu z tej serii tutaj.

The Body Shop, mydełko o zapachu mango - również było w moim zestawie prezentowym. Bardzo fajne, świetnie się pieni, bosko pachnie, wydajne. Jednak mój chłopak twierdzi, że wysusza mu ręce. Ja nie zauważyłam tego aż tak bardzo..

Revlon, Colorstay, kolor 180 Sand Beige - raz kochałam, raz nienawidziłam. Ostatecznie znalazłam sposób aplikowania go w bardzo niewielkiej ilości, który mi odpowiadał. Jednak kiedy używałam go przez dwa ostatnie tygodnie non stop, aby go wykończyć, tak wysuszył moją skórę, że do tej pory nie mogę jej doprowadzić do porządku. 

Bielenda Aromatherapy, Olejek do kąpieli - troszkę więcej pisałam o nim tutaj. Bardzo fajny gadżet do kąpieli, sprawdził się super podczas sesji.

Lirene, SOS dla bardzo suchej skóry, maseczka żelowa - całkiem fajna maseczka, która pomogła odrobinę z moją wysuszoną skórą, która pojawiła się po Revlonie. Była też całkiem wydajna (2-3 aplikacje).


I to tyle na dzisiaj moje drogie. Tym razem nie zużyłam zbyt wiele, ale już wiem, że denko z lutego będzie ogromne. Już teraz mam w moim koszyczku na denka całkiem sporo, także będzie dużo do opowiadania :) 
A Wam jak minęła sesja? Też możecie już odpoczywać?