poniedziałek, 24 listopada 2014

Matowe lakiery | Wibo | No 2, 3 & 5.

Na te lakiery czaiłam się już jakiś czas, jednak czekałam niecierpliwie aż pojawią się o nich jakieś wzmianki na blogach. Czekałam, czekałam i się nie doczekałam. Ale ciekawość była silniejsza i stwierdziłam, że to ja Wam o nich opowiem ;)

Dostępność: Rossmann
Cena: ok. 6zł
Trwałość: 2-3 dni
Wykończenie: matowe/satynowe

Przede wszystkim do gustu przypadły mi kolory, każdy z nich bardzo wpasował się w modne tej jesieni odcienie; brązy, szarości, śliwki. Wykończenie matowe też jest bardzo popularne i dla nieśmiałych osób, takich jak ja, które boją się szaleć z brokatem czy innymi niecodziennymi wykończeniami taki matowy lakier jest świetną odskocznią od tradycyjnego błysku. Jednak osoby, które wcześniej nie miały styczności z Chic matte muszę ostrzec, że trzeba uważać, ponieważ każde niedociągnięcie będzie bardzo widoczne. Ten typ lakieru ma to do siebie, że nie wybacza aż tak łatwo jak tradycyjny ;) No i szczerze powiedziawszy, nie staną się one moimi ulubieńcami. Kolory są super, jednak trwałość bardzo mnie rozczarowała. Zwłaszcza ta cudna śliwka, która jest moim ulubionym kolorem, ale jej rekord to dwa pełne dni i tyle. Na plus jest dosyć rzadka konsystencja i fakt, że nie gęstnieją zbyt szybko (szary lakier używałam już ok 5-6 razy i konsystencja nadal jest nienaganna). Jednak potrzeba malowania paznokci co 2 dni to jak dla mnie zbyt wiele. A! I wysychają w normalnym tempie, nic nadzwyczajnego, ani za szybko, ani za wolno.

Nr 2
Nr 3
Nr 5
A tutaj taka mała mieszanka ;)
I jak Wam się podobają? :)

czwartek, 20 listopada 2014

Got2b | Shine styling spray.

Witam kochane, w ten ponury dzień przychodzę do Was z krótką recenzją produktu do stylizacji włosów z got2b. Trafił mi się on w pudełku Beglossy już jakiś czas temu, ale dopiero ostatnio rozgryzłam kiedy może mi się przydawać. Od razu mogę Wam zdradzić, że uważam że ma tylko jedno zastosowanie i nie jest to produkt niezbędny ;)


Podstawowe informacje:

Dostępność: Rossmann, Super-Pharm, Hebe etc.
Cena: 16zł
Pojemność: 200ml

Kiedy znalazłam ten gadżet w moim pudełku zastanawiałam się do czego właściwie ma on służyć? Niby jest to lakier, ale z drugiej strony jest to totalnie wodnista formuła. Niby ma napisane 'sparkling' czyli coś migoczącego, ale nie ma w sobie żadnych połyskujących drobinek. Napis d-frizz wskazywałby na pomoc w rozczesywaniu, ale jak coś co ma być lakierem ma ułatwiać rozczesywanie? Ojj producent chyba sam nie wiedział co chce nam sprzedać ;) Ja jednak znalazłam tylko jedno zastosowanie dla tego twora: nabłyszczanie

Jego największym plusem jest zdecydowanie zapach. Słodka guma balonowa w najlepszym wydaniu. Ale jeśli chodzi o zastosowanie, to fryzury zupełnie nie utrwala, jedyne co robi to nadaje blask i muszę Was ostrzec, że bardzo łatwo z nim przedobrzyć i wyglądać jakbyśmy nie umyły włosów ;) Dodatkowo skład jest tak przerażający, że nawet totalnego laika w sprawie składów będzie przerażać. Sam alkohol i perfumy nie są czymś co chciałabym nakładać na moje włosy codziennie tylko po to, aby odrobinę się świeciły. Dodatkowo bardzo obciąża włosy i drugiego dnia są już w beznadziejnym stanie. 
Podsumowując, według mnie nie jest wart zakupu. Skoro już go mam, to czasem kiedy obudzę się z lwią grzywą i chcę ją trochę ujarzmić to psiknę odrobinę, ale to tylko w kryzysowych sytuacjach. Jego termin ważności to jeden rok, także sądzę, że po tym okresie moje zużycie będzie minimalne. 
A Wy lubicie takie produkty? 
Ja w przyszłości raczej będę je omijać.

niedziela, 16 listopada 2014

Mini recenzje mini produktów | Tołpa.

Witam kochane! Jak mija Wam weekend? Mi znakomicie, pierwszy raz od daaawna mam trochę czasu dla siebie i mogę wyleżeć się w łóżku, wyspać, nadgonić zaległe seriale, poczytać wasze blogi. Jednym słowem, relaks pełna gębą! Ale w międzyczasie przygotowałam też dla Was trzy recenzje mini produktów, które zabrałam ze sobą kilka tygodni temu na krótki wypad za granicę. Jesteście ciekawe jak się sprawdziły?


Zacznę może od tego, że wszystkie kupiłam w Rossmannie, uwielbiam wybór miniaturek jaki możemy tam znaleźć. Dla osób, które w podróż lubią zabierać gotowe małe produkty jest to prawdziwy raj. Ja tym razem potrzebowałam tylko coś do demakijażu oraz mały żel pod prysznic. Zdecydowałam się na tołpę, choć przyznam, że ceny nie były zbyt kuszące. Żel do twarzy i pod prysznic kosztowały po ok. 6zł każdy, natomiast płyn micelarny aż 10zł. Jednak wiem, że w przyszłości do tej buteleczki przelewać będę inne płyny, więc był to raczej jednorazowy zakup. Pojemność każdego z nich jest dopuszczalna na pokładzie samolotu i zajmą bardzo mało miejsca w naszym bagażu.


Tołpa Płyn micelarny do mycia twarzy i oczu - tego typu kosmetykami zawsze wykonuję demakijaż oczu i muszę przyznać, że ten sprawdził się super. Jest hipoalergiczny, bezzapachowy i bardzo delikatny, nie podrażnia moich bardzo płaczliwych oczu. Pomimo niewielkiej pojemności (75ml) jest wydajny, używam go już od trzech tygodni i myślę, że wystarczy mi jeszcze na tydzień lub dwa. Muszę go też pochwalić za siłę zmywania, ponieważ w zeszłym miesiącu używałam maskary Benefit They're Real, która jest niemalże wodoodporna, i ten płyn radził sobie z nią bez najmniejszych problemów.


Tołpa Żel do mycia twarzy i oczu - tego typu żel używam zawsze do demakijażu i oczyszczania twarzy. Nim nie byłam już tak zachwycona jak poprzednikiem. Jest hipoalergiczny i bardzo delikatny, to fakt. Jednak zupełnie się nie pieni, przez co ciężko określić czy spełnia swoje zadanie. Jego gęsta, żelowa formuła mazała się po mojej twarzy wraz z podkładem i resztkami makijażu, co nie było przyjemne. Miałam wrażenie, że moja skóra nigdy nie będzie zupełnie "czysta". Z tego też powodu nie jest najbardziej wydajny, bo aplikowałam go 2-3 razy dla pewności. Jednak dla skóry wrażliwej jak najbardziej polecam.


Tołpa Odżywczy żel pod prysznic - żel o obłędnym zapachu. Niby kwiatowy, ale jednak otulający, czyli taki jakie lubię najbardziej. Dodatkowo miał właściwości nawilżające i całkiem całkiem się pienił. Jednak ogromnym minusem jest wydajność, wystarczył jedynie na 4 prysznice, co przy takiej cenie raczej rozczarowuje. No i jeszcze jeden mankament, niby jest travel friendly poprzez swoją wielkość i wygodne zamknięcie na klik, jednak nie jest ono wystarczająco szczelne. Niestety wszystkie kosmetyki miałam oblane tym płynem i jeszcze długo po powrocie wszystko nieprzyjemnie się lepiło, bleh!


środa, 12 listopada 2014

Yves Rocher | Waniliowy żel - peeling.

Miesiąc czy dwa temu o tym kosmetyku zrobiło się całkiem głośno. Jednak większość głosów była raczej mało pochlebna, pociągnęły one za sobą falę krytyki i teraz już mało kto pisze o tym żelu. Jednak jako wielka fanka Yves Rocher przeczekałam ten moment i dopiero jakiś czas temu wyciągnęłam tego gagatka z moich zapasów kiedy skończył mi się dotychczasowy żel pod prysznic. I co o nim myślę?


Podstawowe informacje:
Pojemność: 200ml
Cena: 16,90zł
Dostępność: Salony Yves Rocher, strona internetowa

Zapach:
Według mnie sprawa kluczowa. No bo tak naprawdę co jest najistotniejsze w dobieraniu żelu pod prysznic? Dla mnie to jak pachnie, bo koniec końców ma po prostu sprawić żebyśmy byli czyści no i ewentualnie pięknie pachnący, jeśli zapach jest na tyle intensywny aby pozostać na naszym ciele dłużej. I według mnie te seria bije wszystkie inne na głowę. Uwielbiam wanilię, ale aż tak pięknego oddania tej woni nie znalazłam w żadnym innym kosmetyku. Jest słodka ale i wyrafinowana. Zdecydowanie nie dusząca! I wyczuwam ją w łazience jeszcze przez dłuugi czas po wyjściu z kąpieli. Jestem pewna, że sprawię sobie inny zapach, ale jeszcze nie wiem jaki. Pozostałe są bardziej owocowe, a ja jednak przepadam za takimi otulającymi. 

Konsystencja:
No i tutaj pojawiło się bardzo wiele krytyki na innych blogach. Że jest za rzadka. No cóż, nie da się ukryć, ucieka ona między palcami. Ale szczerze powiedziawszy to widziały gały co brały i mi to zupełnie nie przeszkadza. Jeśli nalejemy żel na gąbeczkę lub myjkę to problem znika i uzyskujemy piękną pianę jak w reklamach, która wypełnia zapachem całą łazienkę. Dodatkowo jest na tyle gęsta, że jeśli bierzemy kąpiel to mamy 2w1 bo bąbelki pozostają na powierzchni wody ;) 

Właściwości peelingujące:
"Złuszczanie" jest bardzo delikatne, jednak wyczuwalne. Idealnie dostosowane do codziennego użytku. Możemy spokojnie umyć nim całe ciało i nie obawiać się o jakiekolwiek mniejsze podrażnienia. Stosowanie go codziennie poprawia stan skóry, jest mięciutka i gładka. Jednak osoby, które borykają się z bardzo suchą skórą lub preferują gruboziarniste zdzieraki będą niezadowolone.

Informacje od producenta:
 Skład:
Moja opinia:
Jestem autentycznie zakochana. Codziennie czuję się jakbym organizowała sobie domowe spa i aromaterapię w 1. Idealnie sprawdza mi się z myjką przy długich kąpielach, jakie lubię brać najbardziej. Zastępuje mi i żel i peeling. Chociaż czasem też lubię gruboziarniste zdzieraki, to teraz z przyjemnością z nich zrezygnowałam na jego rzecz. Jedyna mniej przyjemna sprawa to fakt, że przez to że jest tak wodnisty to troszkę szybciej się kończy, jednak nadal uważam, że jest wart swojej ceny. Jest to taki bardziej luksusowy produkt, przynajmniej w moim odczuciu. I kiedy tylko będę mogła sobie na to pozwolić to z chęcią kupię kolejną buteleczkę.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Projekt denko | Październik 2014

Dziś wracam z projektem denko. W październiku udało mi się zużyć średnią ilość produktów, ale mimo wszystko chętnie Wam coś o nich opowiem!


Zasady;
Produkt bardzo mi się spodobał, z pewnością kupię go kiedyś ponownie.
Średniak, być może kiedyś do niego wrócę.
Rozczarowanie, z pewnością nigdy ponownie go nie kupię.



1. Babylips Intense Care -  recenzję całej serii znajdziecie tutaj. Żółta wersja akurat średnio przypadła mi do gustu, ale widziałam, że w Hebe już pojawiła się nowa seria i ciekawość mnie zżera!
2. Yves Rocher Sexy Pulp - ta maskara też ma swoją recenzję >klik<. Ale w skrócie; był to całkiem fajny tusz na co dzień, jednak cena jak dla mnie zbyt wygórowana.


3. It's skin B.B Creme D'escargot - akurat ten produkt trafił mi się w Glossybox'ie. I bardzo przypadł mi do gustu, bo był mocno nawilżający, ale też dosyć dobrze krył. Jednak jego cena i dostępność skutecznie mnie odstraszają.
4. Bomb Cosmetics Pina Colada Lip Scrub - a to akurat klasyczny bubel. Jednak zastanawiam się, czy przypadkiem nie dostałam jakiegoś wadliwego egzemplarza.. Ponieważ był mega twardy od samego początku i musiałam go wydłubywać paznokciem. Moim ustom też właściwie nic a nic nie pomógł. Ostatecznie zmienił też kolor na czarny i wyrzucam prawie pełny produkt..


5. Bebeauty Balsam do stóp - recenzja obu tych produktów tutaj. Ogólnie bez szału, ale ze względu na cenę pewnie kiedyś się skuszę ponownie.
6. Bebeauty Peeling do stóp - j.w.


7. Ziaja Krem nawilżający, matujący 25+ - kolejny produkt który się nie sprawdził. Zatkał mi pory i spowodował wysyp podskórnych, bolesnych nieprzyjaciół. Wiele osób go uwielbia, dlatego szkoda, że miałam na niego taką reakcję. Ostatecznie w całości zużył go mój chłopak.
8. Uriage Woda termalna - a to akurat hit wszech czasów, pisałam już o nim nie raz. Od razu jak mi się skończył poleciałam po nowe opakowanie ;)


9. Yves Rocher Jardins du Monde - uwielbiam te żele, napisałam o nich w poście tutaj. Teraz mam ogromną ochotę na wersję kawową i z pewnością ją sobie sprawię :)
10. Head & Shoulders Z wyciągiem z eukaliptusa - do tego produktu wolałabym nie musieć wracać, ale niestety od zawsze walczę z łupieżem i te szampony zawsze pomagają mi "zaleczyć" ten problem na jakiś czas.


11. Virtual Cappuccino - bardzo fajny lakier, jednak miałam go już baaaardzo długo (chyba z 3 lata) i nie wiem nawet czy można go jeszcze gdzieś znaleźć.
12. Isana Zmywacz do paznokci - najlepszy zmywacz jaki miałam. Ostatnio coś mnie podkusiło i kupiłam tą zieloną wersję i teraz żałuję, bo jednak różowa dużo bardziej przypadła mi do gustu.

I to by było na tyle w tym miesiącu. Jak widać w tym denku nie było aż tak dużo produktów które okazały się moimi ulubieńcami. Dlatego może to i dobrze, że już się z nimi rozprawiłam i mam teraz inne zamienniki. A jak tam u Was zużycia w październiku?