Hej! Sesja dobiega już końca, co niezmiernie mnie cieszy, bo wreszcie będę miała więcej czasu na blogowanie. Ostatnio codziennie możecie mnie znaleźć na Instagramie, ale z blogiem w czasie egzaminów bywało różnie. Jednak sesja nie powstrzymała mnie przed znajdywaniem nowych ulubieńców, którymi dziś chciałabym się z Wami podzielić.
Na wspomnianym już Instagramie, dzieliłam się z Wami moją nową miłością do konturówek. Nie mam pojęcia dlaczego tak długo zajęło mi ich wypróbowanie, kiedy już od roku dziewczyny trąbiły na wszystkich frontach jak wspaniałe są te tanie konturówki z Essence. Moje dwie ulubione są w odcieniach "06 Satin Mauve" oraz "11 in the nude". Jeśli nadal będę je używać tak regularnie to myślę, że za miesiąc może mi już nic z nich nie zostać! Zostając w temacie ust, już od kilku miesięcy z zamiłowaniem używam Nuxe "reve de miel", czyli woskowy balsam do ust o bardzo specyficznej formule. Okazało się, że moim ustom ta formuła służy najbardziej. Wypróbowałam już dziesiątki nawilżających pomadek czy balsamów do ust i nigdy wcześniej nic nie sprawdziło mi się aż tak dobrze. Zdecydowanie będzie to mój must-have na długie lata. Krem pod oczy "It's Potent!" z firmy Benefit również okazał się dla mnie kosmetykiem wszech czasów, długo by pisać o jego zaletach, dlatego chyba zostawię moje wrażenia na osobny post. Puder "Healthy balance" z Bourjois również okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza w tych zimowych miesiącach, kiedy skóra jest przesuszona i nie służą jej zbyt matujące produkty. Ten puder jest niemalże kremowy w swoim wykończeniu, przez co absolutnie nie podkreśla suchych skórek. Pomadką z Urban Decay w odcieniu "Naked" chwaliłam się już nie raz, ale nadal nie zdążyłam podzielić się swatchami na ustach czy dokładną recenzją. Obiecuję, że w przyszłym tygodniu to nadrobię i będziecie mogły przyjrzeć się jej z bliska! No i ostatni produkt, słynny już w blogosferze "Long 4Lashes". Potwierdzam, że potrafi zdziałać cuda. Moje beznadziejne rzęsy reagują na niego momentalnie i wystarczy, że użyję go kilka razy w tygodniu a już widzę dużą poprawę w ich kondycji i długości. Niestety podrażnia moje oczy, przez co nie mogę używać go codziennie. Jednak poleciłam tą odżywkę mojej koleżance, jej rzęsy są teraz nieziemskie i twierdzi, że może używać go codziennie bez problemu.
I to tyle moje drogie. Jestem trochę gapą, bo robiąc zdjęcia nie pomyślałam nawet, żeby otworzyć puder czy pomadkę, żebyście mogły zobaczyć ich kolor, czy zużycie na dowód tego jak bardzo je uwielbiam. Wyszłam zupełnie z wprawy w blogowaniu, musicie mi wybaczyć! Ostatni egzamin mam w przyszły poniedziałek i potem obiecuję wziąć się poważnie do roboty! :D
A jakich nowych ulubieńców Wy odkryłyście w tym miesiącu?