piątek, 29 stycznia 2016

Ulubieńcy kosmetyczni | Styczeń 2016

Hej! Sesja dobiega już końca, co niezmiernie mnie cieszy, bo wreszcie będę miała więcej czasu na blogowanie. Ostatnio codziennie możecie mnie znaleźć na Instagramie, ale z blogiem w czasie egzaminów bywało różnie. Jednak sesja nie powstrzymała mnie przed znajdywaniem nowych ulubieńców, którymi dziś chciałabym się z Wami podzielić.


Na wspomnianym już Instagramie, dzieliłam się z Wami moją nową miłością do konturówek. Nie mam pojęcia dlaczego tak długo zajęło mi ich wypróbowanie, kiedy już od roku dziewczyny trąbiły na wszystkich frontach jak wspaniałe są te tanie konturówki z Essence. Moje dwie ulubione są w odcieniach "06 Satin Mauve" oraz "11 in the nude". Jeśli nadal będę je używać tak regularnie to myślę, że za miesiąc może mi już nic z nich nie zostać! Zostając w temacie ust, już od kilku miesięcy z zamiłowaniem używam Nuxe "reve de miel", czyli woskowy balsam do ust o bardzo specyficznej formule. Okazało się, że moim ustom ta formuła służy najbardziej. Wypróbowałam już dziesiątki nawilżających pomadek czy balsamów do ust i nigdy wcześniej nic nie sprawdziło mi się aż tak dobrze. Zdecydowanie będzie to mój must-have na długie lata. Krem pod oczy "It's Potent!" z firmy Benefit również okazał się dla mnie kosmetykiem wszech czasów, długo by pisać o jego zaletach, dlatego chyba zostawię moje wrażenia na osobny post. Puder "Healthy balance" z Bourjois również okazał się dla mnie strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza w tych zimowych miesiącach, kiedy skóra jest przesuszona i nie służą jej zbyt matujące produkty. Ten puder jest niemalże kremowy w swoim wykończeniu, przez co absolutnie nie podkreśla suchych skórek. Pomadką z Urban Decay w odcieniu "Naked" chwaliłam się już nie raz, ale nadal nie zdążyłam podzielić się swatchami na ustach czy dokładną recenzją. Obiecuję, że w przyszłym tygodniu to nadrobię i będziecie mogły przyjrzeć się jej z bliska! No i ostatni produkt, słynny już w blogosferze "Long 4Lashes". Potwierdzam, że potrafi zdziałać cuda. Moje beznadziejne rzęsy reagują na niego momentalnie i wystarczy, że użyję go kilka razy w tygodniu a już widzę dużą poprawę w ich kondycji i długości. Niestety podrażnia moje oczy, przez co nie mogę używać go codziennie. Jednak poleciłam tą odżywkę mojej koleżance, jej rzęsy są teraz nieziemskie i twierdzi, że może używać go codziennie bez problemu.

I to tyle moje drogie. Jestem trochę gapą, bo robiąc zdjęcia nie pomyślałam nawet, żeby otworzyć puder czy pomadkę, żebyście mogły zobaczyć ich kolor, czy zużycie na dowód tego jak bardzo je uwielbiam. Wyszłam zupełnie z wprawy w blogowaniu, musicie mi wybaczyć! Ostatni egzamin mam w przyszły poniedziałek i potem obiecuję wziąć się poważnie do roboty! :D




A jakich nowych ulubieńców Wy odkryłyście w tym miesiącu? 

wtorek, 19 stycznia 2016

Nowości stycznia: kosmetycznie i nie tylko.

Hej! I znowu zaginęłam na kilka dni. Taki już mój urok, ostatni rok studiów, praca sama się nie napisze a na dodatek sesja rozpoczęła się już na całego. Ale mimo wszystko znalazłam w tym tygodniu chwilkę, żeby podzielić się z Wami moimi łupami z ostatniego miesiąca. Jest ich całkiem sporo, ale miałam trochę pieniążków od mikołaja i byłam gotowa na styczniowe szaleństwa wyprzedażowe ;)

Częścią nowości podzieliłam się już z Wami wcześniej na Instagramie, więc jeśli chcecie być bardziej na bieżąco to zapraszam właśnie tam. Ostatnio zaglądam tam i dodaję zdjęcia bardzo często!

Na pierwszy ogień idzie Hebe. Tam kupiłam kilka podstawowych kosmetyków, jak np. żel pod prysznic o moim ulubionym zapachu kwiatu pomarańczy, czy wychwalaną przez wszystkich maskę Al Latte. Nadal jej nie przetestowałam, ale jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Chciałam też przetestować żel do higieny intymnej z Tołpy, ponieważ od zawsze używałam Lactacyd i w sumie nie jestem już tak przekonana o jego wspaniałości. W moje ręce wpadł też Essie "Fiji" oraz top coat, z którego już wiem, że nie jestem zadowolona. Pani przy kasie zaproponowała też maskarę z ArtDeco, ponieważ przy tak dużych zakupach mogłam kupić ją za 15zł zamiast ponad 50zł, więc naturalnie się skusiłam ;)


Mój problem ze skórą głowy i wypadającymi włosami trwa w najlepsze, a więc wybrałam się do apteki w poszukiwaniu ratunku. Mam nadzieję, że wychwalany przez wszystkich szampon Bioxsine oraz tabletki Biotebal coś zaradzą. Za miesiąc czy dwa z pewnością dam Wam znać czy zauważyłam efekty suplementacji. A, i w Almie kupiłam też Olej Kokosowy Virgin, który najlepiej działa na moje włosy i jako jedyny potrafi ukoić pieczenie przesuszonej skóry głowy.


Na promocji w Sephora skusiłam się tylko na te dwa maleństwa, pomadkę Urban Decay w odcieniu "Naked" oraz miniaturę maskary Roller Lash z Benefit. Już nie mogę się doczekać kiedy ją przetestuję!


W Rossmanie kupiłam kilka podstawowych produktów, jak sprawdzone patyczki z Isany, czy najlepsze chusteczki do higieny intymnej z Facelle. Kupiłam też wychwalany wysuszacz do lakieru z firmy Cztery Pory Roku, może on sprawdzi się lepiej niż ten top z Essie.


Jednym z moich noworocznych postanowień było czytać więcej książek, oraz wrócić do nauki języka niemieckiego. No i w tej kwestii pierwsze kroki zostały już poczynione ;)


Na sam koniec, mój największy smaczek, czyli okulary Ray Ban. Marzyłam o nich od dawna a na wyprzedażach w sklepie Twoje Soczewki udało mi się je kupić z 30% zniżką. Jestem przeszczęśliwa i czekam aż za oknem pojawi się słońce, bo ostatnio jest strasznie szaro - buro, co chyba widać na zdjęciach.


I to tyle. 
Jest tego całkiem sporo, ale tak to już bywa w okresie wyprzedażowym, chyba nawet najwytrwalsi się ugną i trochę zaszaleją. 
A Wy obkupiłyście się np. w Sephorze czy w Douglasie? Bardzo lubię przeglądać wasze łupy z tych wielkich przecen w tych dwóch sklepach :)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Moja kolekcja: lakiery do paznokci.

Hej! Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moją skromną kolekcją lakierów do paznokci. Jestem z niej bardzo zadowolona, bo jeszcze rok temu była dużo większa i po mału wymykała mi się spod kontroli. Bardzo mnie to przytłaczało i nie pasowało mojemu minimalistycznemu podejściu do życia. Teraz jest już dużo mniejsza i mam w niej samych ulubieńców. Może wpadnie Wam w oko jakiś kolor, zapraszam do przeglądania!


Lakiery mieszkają sobie w starym pudełku po Glossybox i naliczyłam tylko 17 sztuk. Mam też bazy i inne gadżety, ale ich dziś nie uwzględniłam. 


Wibo Summer Extreme Nails "nr 2"
Wibo Chic Matte "nr 3"
Wibo Chic Matte "nr 5"


Essie "Sand Tropez"
Essie "Bahama Mama" 


Inglot "718"
Inglot "969"


Rimmel 60 seconds "Caramel Cupcake"
Rimmel 60 seconds "Ready, Aim, Paint!"
Rimmel 60 seconds, Rita Ora "Pillow Talk"
Rimmel 60 seconds "Rose Libertine"


Douglas Absolute nails "lara 11"
Miss Sporty Clubbing Colours
H&M Gold/White Glitter
My Secret "148 Mint"
L'Oreal Color Riche "853 Menthe Glace"
Revlon "211 Charming"

I to tyle, moi zdecydowani ulubieńcy to Essie i L'Oreal, chociaż ostał mi się już tylko jeden. Kiedyś miałam całą gromadkę L'Oreal, ale ich jedyną wadą jest niestety słaba wydajność.

Przepraszam też za to, że zdjęcia są trochę niewyraźne ale mój aparat nie radzi sobie zbyt dobrze w tych zimowych ciemnościach. Chyba muszę poważnie pomyśleć nad zakupem lampy. Co o tym myślicie? Możecie polecić jakąś dobrą na początek? Z góry dziękuję.
Całuję, Iga


piątek, 8 stycznia 2016

Słów kilka o moich włosach, czyli pierwsza aktualizacja początkującej włosomaniaczki.

Hej! Dzisiejszym wpisem chcę rozpocząć nową serię na blogu, w której będę podsumowywać zeszły miesiąc w pielęgnacji włosów oraz pokazywać Wam zmiany w ich kondycji. Jako, że nigdy wcześniej nie mówiłam o mojej czuprynie, to dzisiaj zrobię tylko takie krótki wstęp o typie włosów, ich historii, oraz podzielę się z Wami zdjęciami. Mam nadzieję, że seria przypadnie Wam do gustu.


A więc, krótka historia moich włosów. Od zawsze miałam długie, cienkie włosy w kolorze ciemnego blondu. Tylko raz w życiu doszłam do wniosku, że mam ich dosyć i ścięłam je do długości za ucho. Szybko jednak tego pożałowałam i od tamtej pory już zawsze je zapuszczałam.
Nigdy nie miałam z nimi problemu, dlatego stosowałam zasadę "im mniej tym lepiej". Moja pielęgnacja ograniczała się wtedy tylko do szamponu (obojętnie jakiego) i okazjonalnie odżywki. Problemy zaczęły się pojawiać kiedy przeprowadziłam się do Wrocławia i już od dobrych 3 lat walczę z powracającym łupieżem, który według mnie w dużej mierze spowodowany jest twardą wodą jaka tutaj jest. Jednak nie wykluczam też innych czynników. 
Na początku udawało mi się go zaleczyć szamponami Head&Shoulders. Później przestały one wystarczać, a więc przerzuciłam się na ciężki kaliber - Nizoral. Do tej pory wracam do niego okazjonalnie kiedy już nic nie pomaga. Niestety tej jesieni problem nasilił się jeszcze bardziej, a z mojej bujnej do tej pory czupryny, włosy zaczęły wypadać w zastraszającej ilości. Wtedy odkryłam włosomaniaczki. Krok po kroku nauczyłam się znaczenia takich, do tej pory obcych mi zwrotów, jak: SLS, olejowanie, kremowanie włosów, laminowanie itd. Teraz moja świadomość w ich pielęgnacji jest znacznie większa, niestety problem nadal nie został w 100% zażegnany. Właśnie dlatego postanowiłam, że prowadzenie dziennika, w którym będę podsumowywać reakcję skalpu na poszczególne kosmetyki, może być dobrym rozwiązaniem. 
Aktualnie myję włosy co 3-4 dni, po każdym myciu stylizuję je za pomocą prostownicy (staram się robić to z umiarem, tylko żeby opanować puszenie przy grzywce, więc proszę nie krzyczcie na mnie, wiem że nie powinnam). Trzy miesiące temu sprawiłam sobie też ombre, które uwielbiam,  niestety nie pomogło to moim i tak zmaltretowanym włosom. 
No i to chyba tyle, dajcie znać jeśli jeszcze coś Was interesuje lub jeśli macie jakieś rady, a teraz zostawiam Was ze zdjęciami.




P.S. Wiem, że końcówki są w opłakanym stanie. W najbliższych tygodniach planuje je podciąć. Jeśli znacie jakiś dobry salon fryzjerski we Wrocławiu, który nie zrujnuje mojej studenckiej kieszeni, to proszę dajcie znać.
Całuję, Iga

środa, 6 stycznia 2016

Pomadki nude: moi ulubieńcy.

Hej! Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi pomadkami o neutralnych kolorach. Lubię zarówno nudziaki w odcieniach beżu jak i te bardziej różowe. Mam ich tylko cztery, jednak każdą z nich absolutnie uwielbiam i nie potrzebuję więcej, ponieważ mam wielką przyjemność z używania tych, które już mam.


Do mojej skromnej kolekcji należą:
Urban Decay w odcieniu "Naked"
Revlon "Mauve it Over"
Maybelline "Lust for Blush"
Rimmel "Airy Fairy"


Urban Decay jest nowością w mojej kosmetyczce, upolowałam ją na promocji -30% w Sephorze i aktualnie mam na jej punkcie obsesje. Jest to ciemny beż, o którym więcej opowiem Wam w osobnym poście już niedługo. Revlon to ciepły beż, o bardzo kremowym, matowym wykończeniu, które jest bardzo komfortowe w codziennym użytkowaniu. "Lust for blush" z Maybelline to mój absolutny ulubieniec. Niestety ta linia pomadek została już wycofana, nad czym bardzo ubolewam, ponieważ zostało mi tylko tyle pomadki ile widzicie tutaj na zdjęciu. No i na koniec, klasyk - "Airy Fairy", czyli zgaszony, neutralny róż, w którym zakochała się nie jedna kobieta. Ja mam do niej tylko jedno zastrzeżenie: złote drobinki, ale poza tym również często ją używam i cieszę się że ją mam.

A jakie są Wasze ulubione odcienie nude? Beż, róż?
Macie tą jedyną ulubioną neutralną pomadkę? 
Ja chyba nie potrafiłabym wybrać z nich tylko jednej. Kobieta zmienną jest i codziennie mam inny kaprys.




P.S. Zauważyłyście zmianę szablonu? Co myślicie o nowym wyglądzie bloga?
Myślę, że jest bardziej dojrzały i taka prostota chyba jednak bardziej do mnie pasuje aniżeli fioletowo-pomarańczowy misz-masz ;)
Całuję, Iga.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Moja kosmetyczna wishlista na rok 2016.

Hej kochane! Postanowiłam kuć żelazo póki gorące i już dziś powracam do Was z nowym postem. Dotyczyć on będzie kosmetyków, które bardzo chciałabym sobie sprawić w 2016tym. W większości są to drogie, luksusowe kosmetyki, a więc nie planuję kupić ich wszystkich razem, a raczej sukcesywnie zdobywać je jako takie "perełki" w nowym roku.



1. Organique Peeling enzymatyczny z ziołami - jeśli chodzi o markę Organique, to nie miałam jeszcze przyjemności wypróbować nic z ich asortymentu, a ten produkt jest bardzo chwalony i mam przeczucie, że może okazać się cudotwórcą dla mojej naczynkowej skóry. Cena 76zł/100ml

2. Organique Odbudowujący szampon do włosów farbowanych i zniszczonych, seria Anti-age - kolejny smaczek z Organique, na który mam ogromną ochotę. Cena skutecznie mnie odstrasza, jednak kiedyś z pewnością go wypróbuję, ponieważ mój skalp zawsze potrzebuje delikatnych, naturalnych szamponów. Cena 41,90zł/250ml

3. Too Faced Born this way - ten podkład był numerem 1 wśród wszystkich zagranicznych vlogerek w roku 2015, dlatego muszę go wypróbować i sama się przekonać o jego wspaniałości. Cena 139zł/30ml

4. Mac Prep + Prime Highlighter w odcieniu Light boost - to rozświetlacz o bardzo żółtym odcieniu, który powinien idealnie sprawdzić się w maskowaniu moich zaczerwienień i naczynek, przy czym nie być obciążający, jak większość tradycyjnych korektorów. Cena 100zł/3,6ml

5. Essie Fiji - mój ulubieniec wśród Essiaków, jednak już dość dawno się skończył i dopóki nie upoluję go na jakiejś sensownej promocji to odmawiam płacenia za niego ceny regularnej ;) Cena 36zł/15ml

6. Yves Saint Laurent Rouge Volupte w odcieniu nr 1 - królowa nudziaków w najbardziej ekstrawaganckim opakowaniu w świecie urodowym. Muszę zażyczyć sobie ją na jakąś okazję lub sama sprawić sobie taki prezent. Cena 159zł/4g

7. Dior Nude Air - na moje nieszczęście kiedyś dostałam próbkę tego cuda. No i przepadałam. Od tamtej pory marzę o tym luksusowym podkładzie, jednak cena jest adekwatna do jego jakości. Cena 229zł/30ml

8. Mac Soft & Gentle - tego lata już na 100% będzie mój, przymierzam się do tego zakupu już zdecydowanie zbyt długo. Cena 126zł/10g

9. Mac pomadki w odcieniach: Brave, Faux, Creme Cup, Honeylove - choruję na te pomadki już od dłuższego czasu, jednak staram się być grzeczna i dopóki nie zużyję chociaż części mojej kolekcji pomadek to nie pozwalam sobie na nową. Cena 86zł/3g

I to tyle. A Wy macie taką wishlistę? Czy jakieś kosmetyki pokrywają się z moją? 
Koniecznie dajcie znać co Wam się najbardziej marzy w tym roku jeśli chodzi o kosmetyki! 
Całuję, Iga


niedziela, 3 stycznia 2016

Wracam! Po dłuuuugiej przerwie. Dlaczego przestałam blogować? Blogowe plany na ten rok.

Hej! Dawno mnie tutaj nie było, dlatego nie spodziewam się, że jeszcze mnie pamiętacie. Ostatni post pojawił się ponad pół roku temu i jest mi z tego powodu strasznie wstyd. Jednak muszę przyznać, że w tamtym okresie zabrakło mi inspiracji do pisania i przestałam wtedy lubić mojego bloga i traktowałam go niczym dodatkowy obowiązek co bardzo mnie stresowało. A tak chyba nie powinno być, prawda? 

W ostatnich miesiącach zaczęło mi go jednak bardzo brakować i wreszcie doszłam do wniosków, które pozwolą mi go prowadzić w sposób, który będzie mnie bardziej cieszył. Myślę, że w przeszłości za bardzo skupiałam się na tym, czego oczekują ode mnie czytelnicy. Starałam się być bardzo profesjonalna, nikogo nie urazić, pisać wiele recenzji, ponieważ wydawało mi się, że jest to coś co lubicie czytać. Dodatkowo bardzo stresował mnie fakt, że moje zdjęcia nie są najlepszej jakości. Kolejnym bodźcem wywołującym u mnie stres był fakt, że w nazwie mojego bloga był "makeup". Uważałam, że w związku z tym, nie mam prawa pisać o innych tematach, które mnie interesują, ponieważ sama zawęziłam tematykę bloga nadając sobie taką nazwę. 

Po długim namyśle stwierdziłam, że nie wiem dlaczego sama się unieszczęśliwiam takim podejściem. Przecież to mój blog, moja platforma gdzie mogę i chcę dzielić się tym co mnie cieszy. Przecież nikt mnie nie krytykował, więc nie wiem dlaczego sama byłam dla siebie taka sroga. Więc postanowiłam, wracam i będę pisać o tym co naprawdę mnie cieszy. W większości nadal będą to kosmetyki, nie bójcie się! Jednak chciałabym dodawać też troszkę inne posty dwa czy trzy razy w tygodniu :)

Przedstawiam Wam ramowy "Plan działania", czyli jakich postów możecie się ode mnie spodziewać od teraz. 
1. Moja kolekcja - swojego rodzaju katalog, gdzie co jakiś czas będę prezentować część mojej kolekcji kosmetycznej, czyli np. moja kolekcja bronzerów, szminek, lakierów itd.
2. Recenzje kosmetyków pielęgnacyjnych z analizą składów - przez ostatnie pół roku dowiedziałam się wiele o składach kosmetyków i chciałabym poszerzać moją wiedzę umieszczając tutaj analizy składów poszczególnych kosmetków.
3. Aktualizacje włosowe - przez moją nieobecność tutaj, stałam się prawdziwą włosomaniaczką, a więc możecie spodziewać się też postów o takiej tematyce.
4. Projekt denko - tego typu posty pojawiały się u mnie bardzo regularnie i planuję to kontynuować.
5. Miesięczni ulubieńcy - jak wyżej, uwielbiałam i nadal uwielbiam tego typu wpisy.
6. What I ate Wednesday - to zupełna nowość, czyli 'co zjadłam w środę'. Od dawna interesuję się zdrowym odżywianiem i chciałabym podzielić się z Wami tym co jem aby być zdrowa.
7. Aktualizacja fitnessowa - post również związany z dietą i ćwiczeniami. Chciałabym co miesiąc pokazać wam mój progress, podzielić się tym jakie plany udało mi się zrealizować w zeszłym miesiącu oraz co planuję w kolejnym jeśli chodzi o fitness.
8, Haule, nowości, sprawozdania z wyprzedaży itd. - uuuwielbiam się chwalić co nowego ostatnio udało mi się upolować, więc tego też nie zabraknie.

I to tyle. Mam nadzieję, że te kilka zmian również przypadnie Wam do gustu. Przepraszam za moją nieobecność, dziękuję, że tak wiele z Was nadal zostało ze mną i obiecuję poprawę!